– Nie płacz, nie warto. Wszystkie wcześniej, czy później skończymy tak samo. Albo nas spalą w piecu, albo zgniotą w kulę i wrzucą do kosza. Najlepsze, co może nam się przytrafić, to znalezienie się na skupie makulatury. Stąd bowiem możemy trafić do fabryki i zostać przerobione na przykład na papier toaletowy.


– Papier? Też mi coś! Ja mam bardziej ambitne plany. Wyobrażam sobie, że jakiś kompozytor zabiera mnie na koncert, po którym słyszę burzę oklasków i ten aplauz jest dla mnie, bo gdyby nie nuty, które mam na sobie, muzycy nie wiedzieli by jak mają grać.

– Ja nie mam złudzeń. Przypomnij sobie koleżanki z tej szafy z zeszłego miesiąca. Wszystkie zostały zapakowane w worek i zabrane stąd i to bez żadnej segregacji. Myślisz, że gdybyśmy były ważne, to byłybyśmy traktowane przez ludzi w taki sposób? Nie chcę was martwić, ale zapewne czeka nas podobny los, dlatego pogódźmy się i przytulmy na zgodę. I tak mamy tu dobrze: ciepło, wygodnie… Pomyślcie o tych z nas, które są gniecione i wyrzucane – jak zwykłe śmieci, bez żadnej wartości.

– Masz rację – z szafy dobiegło głośne westchnienie.

Tego dla Zuzi było już zbyt wiele. Nie zastanawiała się, czy to wypada, pociągnęła za uchwyty w drzwiach szafy i otworzyła ją. Miała bowiem pewność, że to właśnie stamtąd dochodzą głosy. Stanęła oniemiała, bo okazało się, że w środku nie ma nic poza kartkami papieru. Popatrzyły teraz wszystkie na nią smutnymi oczami.

– Przepraszam, że czasami wyrzucałam was do kosza. Nie myślałam, że jesteście takie ważne – powiedziała dziewczynka. – Obiecuję, że od teraz nie będę tego robić i porozmawiam z mamą, żebyście mogły tu zostać.

– Dziękujemy, ale raczej nie dasz rady jej przekonać, bo szafa zapełnia się nami każdego dnia coraz bardziej, w końcu zabraknie półek i co wtedy? A przecież codziennie przychodzi tu mnóstwo ludzi, a nie wszystkie z nas wychodzą od razu z drukarki czy kserokopiarki takie, by spełnić ich oczekiwania.

– Hm… – zamyśliła się Zuzia. – Macie rację. Coś wymyślę. Przychodzę tu często i nie mam co robić. Wydaje mi się, że mogłybyście być moim lekarstwem na nudę.

Zuzia wyjęła nieduży stosik kartek i zaczęła je oglądać. Okazało się, że są zadrukowane tylko z jednej strony. Poszła do mamy i zapytała, czy potrzebne jej są kartki z szafy.

– Nie, Zuziu. To są tak zwane „odpady”. Jak coś nie jest na tyle ładne, by mogło trafić do klienta, wędruje na zaplecze. Możesz z nich korzystać, ile tylko chcesz.

Zuzia podziękowała i usiadła przy stoliku. Wyjęła z plecaka kredki i zaczęła malować na jednej z kartek: domek, drzewa, skradającego się rudego liska z puszystą kitą, żółte słonko, zieloną trawę i błękitne niebo. Gdy skończyła swe dzieło, przyszła mama i powiedziała, że dziś już zamykają i idą do domu. Spojrzała na rysunek Zuzi i zachwyciła się.

– Jest piękny, taki kolorowy. Oprawimy go w antyramę i powiesimy na ścianie w pokoju. Każdy, kto nas odwiedzi, będzie mógł go podziwiać.

W taki oto sposób pierwsza kartka została ocalona. Zuzia tak się przejęła losem papieru, że każdego dnia malowała kolejne obrazki. Były tam: konie, kwiaty, rodzinny portret, kot sąsiadów i mnóstwo innych rzeczy. A wszystkie one powstawały z kartek wyjętych z szafy, potem były wkładane w antyramy i wieszane na ścianie. Gdy powstała już cała galeria obrazków, dziewczynka wpadła na kolejny pomysł. Zaczęła kartki ostrożnie przecinać na równe połówki, ze starych plakatów robiła okładki, całość sklejała albo robiła dziurki i przewiązywała kolorowymi wstążeczkami w taki sposób, że z pozornie niepotrzebnych kartek powstawały notesiki, w których można było rysować, pisać i liczyć. I Zuzia razem ze swoją mamą rozdawały je dzieciom, które przychodziły do zakładu z rodzicami i nudziły się tak, jak ona kiedyś. Niektóre z kartek malowała farbami i składała z nich origami, najczęściej były to zwierzaki. Figurki dołączała potem do notesików albo ustawiała na półce w pokoju. Najlepiej wychodziło jej składanie żurawia.

Tym sposobem kartki były szczęśliwe, a dzieci miały zajęcie. Nie jest wielkim osiągnięciem kupić coś nowego, lecz sztuką jest włączyć wyobraźnię i wymyślić coś z niczego. A wy, jakie macie pomysły na wykorzystanie zużytego papieru?