Od tego czasu minęło dwa lata. Mieszkam z dziadkiem dziewczynek i jego żoną.
Dbają o mnie, nie mogę narzekać. Tylko czasami w snach dopadają mnie demony (choć byłem przekonany, że zwierząt się nie imają). Biegnę wtedy po tej lepkiej mazi, na której rozjeżdżają mi się łapy i nie mogę się z niej wydostać. Chciałbym, by ktoś pomógł mi pozbyć się tego obrazu spod przymkniętych powiek i przywrócił spokojny sen. Łudzę się, że ta chwila nadejdzie wkrótce. Zło nie śpi nigdy i czai się za zakrętem. Demony znajdą lepszego żywiciela i mnie opuszczą, a ja nie będę za nimi tęsknił. Niech się stanie.