Na końcu wsi w niedużym domku mieszkała rodzina koziołków. Tato pracował, mama opiekowała się dziećmi, chodziła z nimi na spacery, grała w gry planszowe, gotowała pyszne obiady.
Po pracy dołączał do nich tata, który hasał z koźlątkami po dywanie, był przez nie łaskotany, a najmłodsze dzieci uwielbiały zabawę w konika, która polegała na tym, że tata stawał na czworakach, a one siadały na nim jak na rumaku i hajda, dookoła salonu. Ależ to była frajda! Mama często wtedy przygotowywała pyszną kolację złożoną głównie z zielonych warzyw, które koziołki lubiły najbardziej. Dzięki temu rosły zdrowe i silne.
Rodzice czasem zostawiali dzieci same w domu, uważając, że są na tyle mądre i duże, że sobie poradzą. Tłumaczyli im, że nie wolno nikomu otwierać drzwi, tylko trzeba siedzieć cichutko i czekać na mamę lub tatę. Mądre koźlątka zawsze słuchały rodziców.
W okolicy mieszkał Wilk. Przywędrował tu z czarnego lasu i osiedlił się na stałe. Szybko też zauważył, że w pobliżu jego legowiska mieszkają koziołki. A jak wiemy, wszystkie wilki żywią się mięsem, a młode koziołki są dla nich wyjątkowo smacznym kąskiem. Z tego powodu często czaił się w pobliżu ich domu i obserwował zwyczaje rodziny. W tym celu kupił nawet lornetkę, przez którą jeszcze lepiej mógł podglądać. Myślał sobie, że kiedy dzieci zostaną same, będzie to dla niego doskonała okazja na smaczny posiłek.
Gdy kolejnego dnia tata był w pracy, a mama wyszła do pobliskiego sklepu, zwierz pomyślał, że lepsza okazja nie mogła mu się przytrafić. Podszedł do domku i zastukał. Koziołki usłyszały to, lecz pamiętając o radach mamy, nie zareagowały. Wtedy Wilk zapukał głośniej, a koziołki znów nic sobie z tego nie zrobiły. Zdenerwowany Wilk, nieprzyzwyczajony do tego, że go ignorują, zaczął walić w drzwi z całych sił. Tym samym przestraszył koziołki, które dla bezpieczeństwa, postanowiły się pochować.
Jedno ukryło się pod stołem, drugie weszło do szafy, trzecie do skrzyni, czwarte do łazienki, piąte pod łóżko, szóste za zasłonę, a siódme do mechanizmu zegara stojącego pod ścianą. Cały czas były bardzo cichutko, a wilk walił w drzwi i walił, aż w końcu rozbolała go łapa i się zmęczył. Postanowił, że tym razem da spokój koziołkom, a będzie obserwował jak zamykane są drzwi i czy koziołki je otwierają. Jak niepyszny udał się do swojego legowiska i znów musiał zadowolić się jedzeniem jagód, które rosły na obrzeżach lasu.
Zauważył wówczas, że do domku zbliża się mama koziołków. Zapukała do drzwi trzy razy białym kopytkiem, zabeczała i otworzyła drzwi kluczem wyjętym spod wycieraczki. „Sprytnie” – pomyślał Wilk i już układał w głowie plan, jak przechytrzyć dzieci.