Płakałem, często budziłem się z krzykiem. Na niczym nie potrafiłem skupić uwagi. W życiu wsi nie uczestniczyłem, nikt też mnie nie odwiedzał. Ludzie nie wiedzieli, co mogliby powiedzieć lub zrobić – unikali mnie. Stałem się dziwakiem i samotnikiem. Z czasem omijając moje gospodarstwo szerokim łukiem, stworzyli na mój temat legendę, która krążyła po wsi, do mnie nie dotarłszy. Dzieci sąsiadów bały się mnie. Nie potrafię określić, ile to trwało – miesiąc, może rok. Zarosłem pajęczyną.

Pewnego dnia jak zwykle siedziałem przy grobie Basi. Nie pamiętam, co się stało, ale obudziłem się w szpitalu. W obcej sali, w obcym łóżku, pachniało lizolem. Do mojej ręki podłączono kroplówkę. Będąc dziwnie śpiącym, jednocześnie chciałem stamtąd uciec. Szarpałem się, krzyczałem. Do pokoju weszła pielęgniarka i zrobiła mi zastrzyk, po którym zasnąłem. Gdy otworzyłem oczy, przy moim łóżku siedziała Ania. Uśmiechała się i głaskała moją rękę. „-Nie zostawię cię, tato” – mówiła. Odwiedzała mnie codziennie, a ja czekałem.

Te spotkania przywracały mi chęć do życia. Czułem się coraz lepiej. Po zdiagnozowanym odwodnieniu nie pozostał już żaden ślad. Miewałem czasem huśtawki nastroju typowe dla depresji. Spotkania z Anią bardzo mi pomagały – bardziej niż łykane przeze mnie lekarstwa. Mijały dzień za dniem, tydzień za tygodniem.

W końcu nadszedł moment wypisu. Bałem się. Nie chciałem znowu zostać sam, wiedząc, że wszystko wróci. Może nawet tym razem się odważę i dołączę do Basi? Moja Ania, pomyślawszy o tym, zabrała mnie do swojego mieszkania w centrum Radomia. Wchodząc po drewnianych schodach kamienicy na Żeromskiego, zachwyciłem się pięknie rzeźbioną poręczą. Mieszkanie miało klimat chaty z mojej rodzinnej wsi. Czułem się w nim dobrze. Ania dużo mi mówiła o Radomiu i jego historii. Przyzwyczaiłem się do tego, że zawsze ja albo Basia opowiadaliśmy jej bajki.

Teraz to córka często siadała przy mnie i snuła różne historie. O wędrującym młodzieńcu, który zachwycił się Radomiem i zbudował tu gród. O plemieniu Radomierzan, o rycerzu Radomirze, o tym, że już w epokach kamienia, brązu oraz żelaza mieszkali tu ludzie, co potwierdzają wykopaliska archeologiczne. O tym, że w grodzie zbierały się rady szlacheckie. Gdy ją spytałem, skąd tyle o tym wie, wyjaśniła, że jej kolega pasjonuje się historią i czasem raczy ją różnymi opowiastkami.